Dzień Praw Zwierząt, choć nie ma charakteru międzynarodowego, bo został ustanowiony w rocznicę uchwalenia polskiej ustawy o ochronie zwierząt, co miało miejsce 22 maja 1997 roku, zbiega się z przygotowaniem przez brytyjski rząd zmian w przepisach dotyczących zwierząt, o które znaczna część tamtejszej opinii publicznej walczy od lat. Wielka Brytania jest światowym pionierem we wprowadzania regulacji dotyczących praw zwierząt, ustawa Martina chroniąca zwierzęta gospodarskie została uchwalona w 1821 r., a już w 1824 r. Powstanie Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt (RSPCA), którego celem było egzekwowanie nowego prawa. To też najdłużej funkcjonująca organizacja ochrony zwierząt na świecie i jedna z nielicznych mająca swój dział naukowy. bardzo sobie cenię współpracę z nią przy realizacji projektu dotyczącego zachowania i dobrostanu niedźwiedzi w niewoli w Polsce. W 1876 r. Wielka Brytania wprowadziła znacznie szerszą Ustawę o ochronie zwierząt (Cruelty to Animals Act), a w kolejnych latach następne akty prawne, zwykle jako pierwszy kraj na świecie. Ale dopiero teraz w przepisach ma się pojawić zapis, że zwierzęta to istoty czujące. Wielka Brytania, będąc jeszcze członkiem UE, stosowała przepisy unijne, które od lat 1997 r. uznają zwierzęta za istoty zdolne do odczuwania bólu i emocji. W praktyce drastycznie ograniczony zostanie eksport żywych zwierząt (długotrwałe transporty zwierząt na rzeź to pasmo cierpień), zakazany będzie import trofeów myśliwskich, kości słoniowej, płetw rekinów (aby je pozyskać, rybacy odcinają rekinom płetwy i umierające ryby wyrzucają z powrotem do morza) i być może stłuszczonych wątróbek gęsi. Będzie obowiązek czipowania kotów (psów już istnieje), zakaz elektrycznych obroży czy trzymania naczelnych w domach. Niestety nie udało się przeforsować zakazu klatkowej hodowli drobiu i trzymania świń w boksach. Ma być jedynie zwiększony nadzór nad hodowlami i wprowadzone zachęty finansowe na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt gospodarskich.
Jak sytuacja wygląda w Unii Europejskiej, której Wielka Brytania była jeszcze niedawno członkiem? Choć do ideału jeszcze daleko, to trzeba docenić zwłaszcza działania Eurogroup for Animals w Parlamencie Europejskim, która konsekwentnie forsuje poprawę przepisów. W tej chwili trwają dyskusje nad zakazem hodowli klatkowej, a apel Fundacji Compassion in World Farming podpisało ponad prawie 1,5 mln obywatelek i obywateli UE. Niektóre kraje unijne wprowadzają taki zakaz, ale dotyczy on tylko drobiu. W Polsce aż 82% zwierząt gospodarskich żyje w klatkach, a tylko 18% poza nimi. Możliwe są hodowle zwierząt futerkowych, w których Dania i Polska są liderami. Wiele emocji budzi też transport zwierząt gospodarskich na rzeź. Aktualnie Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności prowadzi konsultacje w tej sprawie (https://www.gov.pl/web/rolnictwo/ochrona-zwierzat-podczas-transportu–konsultacje-publiczne). 94 % Europejczyków uważa, że ochrona dobrostanu zwierząt hodowlanych jest ważna (Eurobarometr 2015), ale regulacje prawne nie nadążają za tymi opiniami.
W Polsce po raz kolejny rząd Zjednoczonej Prawicy oszukał społeczeństwo. W 2017 roku nie spełnił zapowiadanej obietnicy zakazu zwierząt na futra, a w 2021 r. wycofał się z „Piątki dla zwierząt”, która oprócz tego zakazu, miała wprowadzić m.in. czipowanie psów i zakaz trzymania psów na uwięzi.
W Dniu Praw Zwierząt można mieć wątpliwości, czy możliwe jest istnienie praw zwierząt, przy jednoczesnej ich eksploatacji. W praktyce mam do czynienia jedynie z poprawą poziomu dobrostanu. Wydaje się, że do uznania rzeczywistych praw zwierząt droga daleka, do tego potrzebna jest zmiana świadomości społecznej. Przepisy uznające podmiotowość zwierząt mogą w tym pomóc, ale jej nie zastąpią. Zwierzęta nadal są przede wszystkim jako przedmiotem produkcji, a nie podmiotem ochrony.
Autor: Robert Maślak
Foto: Andrew Skowron