Autor: admin

WIBOR i krótka historia zmiany politycznej narracji

Początek lutego: Marcin Wroński, mój kolega ze Stowarzyszenie Spójnik, rzuca propozycję przejściowej ochrony kredytobiorców przez zamrożenie WIBOR-u. Zwraca także uwagę, że WIBOR jest wskaźnikiem „subiektywnym”, opartym nie na realnych transakcjach, a na szacunkach banków.Połowa lutego: propozycja Marcina staje się podstawą projektu ustawy złożonego przez klub Lewicy. PO ustami posłanki Leszczyny ogłasza: „Dementuję plotkę, że #PO chce zamrozić #WIBOR! Jesteśmy przeciwni takim pomysłom”.Połowa kwietnia: Donald Tusk zadeklarował wniesienie przez PO projektu ustawy zamrażającej raty kredytu na poziomie z grudnia 2021.Koniec kwietnia: premier Morawiecki zapowiada zastąpienie WIBOR nowym, „obiektywnym” wskaźnikiem oraz dwuletnie wakacje kredytowe.

Autor: Leszek Kraszyna

PTASIE RADIO

Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,

Nadajemy audycję z ptasiego kraju.

Proszę, niech każdy nastawi aparat,

Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:

Po pierwsze – w sprawie,Co świtem piszczy w trawie?

Po drugie – gdzie się

Ukrywa echo w lesie?

Po trzecie – kto się

Ma pierwszy kąpać w rosie?

Po czwarte – jak

Poznać, kto ptak,A kto nie ptak?

A po piąte przez dziesiąte

Będą ćwierkać, świstać, kwilić, Pitpilitać i pimpilić..

Dawno temu, pan Julian Tuwim tak pisał o mediach. No i jak to bywa z wieszczem – wywieszczył to z czym się dziś musimy borykać. Doczekaliśmy się bowiem czasów, kiedy media nie mają za zadanie nas bawić i uczyć, ale ogłupiać i dezinformować. Wiedzę podawaną w sposób dostępny dla mas, zastąpiło pimpilenie o niczym, programy typu „Twoja stara grzmi znajomo”, czy kolejny odcinek o tym jak celebryci się bawią dobrze udając, że jest im źle. Dezinformacyjny szum, z którego przebijają się ważne pytania o „życie, wszechświat i całą resztę”, w którym do dyskusji jako interlokutorów wobec niekwestionowanych fachowców zaprasza się wszelkiej maści szarlatanów, oszustów i miglanców.Patrząc na zastępy medialnych demiurgów nie sposób ustrzec się wniosku, że poziom ich pracy obniża się dosyć gwałtownie. W szeregach wpływowych „dziennikarzy” znajdziemy dmuchawca z siłowni, mającemu problemy z elementarną matematyką, panią plagiatorkę życzącą ludziom w depresji, aby wzięli się w garść i pooglądali filmiki na youtubie, znaną dziennikarkę nagrywającą smutne filmiki w tropikalnym anturażu, dzierżącą w ręce konstytucję. O prawej stronie nawet nie warto mówić, bo gigantyczne pieniądze państwowe pompowane w aparat propagandy, astronomiczne zarobki miernot intelektualnych i zwyczajnych hucpiarzy, to wszystko jest tak wysoce niemoralne, że poświęcanie paru słów tym indywiduom to i tak za dużo.Dziennikarstwo polityczne to jest odrębna przyczyna kryzysu. Debaty polegające na przekrzykiwaniu się i przerywaniu, popartym słowotokiem pełnym nowomowy. Polityka to obecnie klepanie sloganów – ćwierkanie, świstanie i kwilenie, ubieranie banałów w garnitur trudnych wielosylabowych neologizmów z korpogadki. Wyśpiewywane chorały Horały – polityka tak pustosłownego i tak przekonanego o swoich zdolnościach, że wsłuchanie się w jego słowotok jest aberracyjnym doznaniem polegającym na uszkadzaniu własnej matrycy pojęciowej.Pandemia i wojna w Ukrainie pokazują, jak wielkim orężem jest dezinformacja, tworzenie bałaganu pojęciowego, budowanie narracji sensacyjnej, spiskowe teorie bazujące na mechanizmie tworzącym miejskie legendy to dziś mainstream mediów.Media się zmieniają zbyt gwałtownie, byśmy byli w stanie przejść przez ten etap suchą stopą, prasa drukowana i telewizja, które jeszcze kilkanaście lat temu trzymały rząd dusz, tracą na znaczeniu. W dorosłość weszło pokolenie „bez telewizora”, które swoją medialną strawę czerpie z sieci. Obserwując staczanie się mediów klasycznych, ucieczkę w propagandówkę i samozachwyt, zastąpienie rzetelności przez informacyjną rąbankę, okraszoną klikalnościową pogonią za widzem, nasuwa się refleksja – kończy się świat mediów starych, w wizgu petard, z kolorowym kalejdoskopem wrażeń, od którego mdli. Idzie nowe, nieznane i niespokojne. Czy wykształci się z tego dobra rzeczywistość medialna to tego żaden jasnowidz nie przewidzi. Póki co w starych mediach, w obecnych czasach telewizja straciła twarz Davida Attenborough, w zamian dając ulaną i uchachaną gębę Kurskiego, oby to nie było mementi dla nowego porządku medialnego.

Autor: Piotr Zych

SZACUNEK DLA WSZYSTKICH LUDZI

*Tekst prezentuje poglądy i przemyślenia autorki i nie jest oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia Spójnik. Jednocześnie zapraszamy do przesyłania tekstów prezentujących szeroki wachlarz lewicowych nurtów i opinii.

W opublikowanym niedawno tekście, Krystian Głuch przywołał hasło kampanii wyborczej niemieckich socjaldemokratów „Szacunek dla Ciebie” i zinterpretował je jako obietnicę respektowania ludzi, niezależnie od ich pochodzenia, pomysłów na życie i aspiracji na przyszłość. Z tym trudno byłoby się nie zgodzić: lewicowe polityczki i politycy powinni szanować ludzi. Na tym jednak kończą się tezy z tego tekstu, z którymi się zgadzam.Autor na jednym wydechu zarzuca lewicy, że wie czego chcą osoby mieszkające w Polsce lepiej od nich samych, mówienie im tylko tego, co chcą usłyszeć, a także skupienie wyłącznie na samej sobie i brak komunikatów na zewnątrz. Nie jest bynajmniej moim celem przekonywanie kogokolwiek, że w komunikacji zewnętrznej lewicy nie ma elementów do poprawy, jednak trudno potraktować poważnie tego typu zarzuty, które wzajemnie się wykluczają. Moim pierwszym skojarzeniem po przeczytaniu tego fragmentu była krytyka rodziny i znajomych w stosunku do młodych matek: dziecko jest zawsze za lekko i za grubo ubrane na spacerze, a w ogóle to ciągle siedzi w domu. Teza o utracie trzech milionów wyborców jest nadmiernym uproszczeniem, bo w mojej opinii trudno zaklasyfikować SLD z 2001 roku jako formację lewicową, a już z pewnością nie taką, która dzięki swojej lewicowości zdobywała poparcie. Takie postawienie sprawy ignoruje przede wszystkim kontekst obozów post-solidarnościowego i post-peerelowskiego w politycznej rzeczywistości tamtego czasu, który był znacznie istotniejszą osią podziału niż wartości prawicowe i lewicowe w latach 90. i początku XXI wieku. Świadomość społeczna w wielu kwestiach się zmieniła – i bardzo dobrze! – nie ma więc prostej ciągłości pomiędzy osobami głosującymi na SLD z 2001 roku, a tymi, które w 2023 postawią krzyżyk przy nazwisku na lewicowej liście. Trzeba jednak przyznać, że lewica poparcie traci – nasze metaforyczne dziecko z końca poprzedniego akapitu się przeziębiło. Sondaże pokazują niższe zainteresowanie niż w poprzednich wyborach. Co możemy na to poradzić? W tekście Krystiana pojawia się kilka dosyć chaotycznych postulatów na zmianę dyskursu. Niektóre z nich są mylne w kierunku, inne także w źródle, a jeszcze inne wydają się sensowne, ale nie do końca dobrze opowiedziane – nad czym przydałoby się popracować, jeśli polecamy innym, w jaki sposób prowadzić narrację. Zaczynając od pytania o gospodarkę – czy politycy są sługami narodu? Pomijając już, że nie jest to kwestia gospodarcza, moim zdaniem – nie. Warto byłoby w ogóle odejść od retoryki pracy jako służby, bo wiele sektorów zawodowych jest już tym potwornie zmęczonych. Pielęgniarki dostają gęsiej skórki słuchając o służbie zdrowia, a nauczyciele o tym, jakim wspaniałym powołaniem jest ich zawód. Praca, która wzbogaca życie innych ludzi to ogromna społeczna wartość, ale im więcej mówimy o tym, że to służba, tym wygodniejsze jest przymykanie oczu na fatalne warunki zatrudnienia. Mówienie o „służbie” jest językową furtką do świata, w którym klaszczemy z okna ratowniczkom medycznym, zamiast zatrudnić je na umowę o pracę i zapłacić godne wynagrodzenie. A jak się do tego mają polityczki? Są przedstawicielkami społeczeństwa, reprezentują interesy swoich wyborczyń, powinny jak najlepiej i najrzetelniej wykonywać swoją pracę, walcząc o rozwiązania w interesie tysięcy osób, które im zaufały. To ogromna odpowiedzialność, z której powinny być rozliczane, ale osobiście nie chciałabym sprowadzać ich ani do roli nicnierobiących celebrytek, ani służących. Wracając jednak do gospodarki – odzyskanie zaufania do usług publicznych jest niezwykle istotną kwestią i z tym zdecydowanie się zgodzę, jednak jako hasło jest puste. Nie potrzebujemy „lepszych usług publicznych”. Potrzebujemy autobusu z Sanoka do Przemyśla częściej niż raz na trzy dni, żeby Iwona mogła odwiedzić mamę. Potrzebujemy dobrze opłacanej i nieprzeciążonej obowiązkami nauczycielki angielskiego dla małej Kasi z klasy IIIb ze szkoły podstawowej w Krośnie. Potrzebujemy neurologa, który będzie miał termin w przyszłym tygodniu, żeby zdiagnozować uporczywe bóle głowy Adama z Jarosławia. Potrzebujemy reform gospodarczych po to, żeby móc zrealizować powyższe postulaty. Nie po to, żeby były celem samym w sobie – a to jeden z moich głównych zarzutów do komunikacji lewicy. Dużo mówimy o tym, jakie rozwiązania gospodarcze wprowadzimy, jakie będą podatki i kto ile powinien zapłacić, a mało o tym, dlaczego podejmiemy takie decyzje. Tu widzę rozwiązanie: mówmy najpierw o tym, co chcemy zrobić, jak ułatwić życie Iwonie, Kasi i Adamowi a dopiero później o szczegółach technicznych. Patriotyzm bywa trudnym pojęciem dla lewicowej części społeczeństwa, bo został niemal całkowicie zawłaszczony przez środowiska konserwatywno-nacjonalistyczne. Brak bohaterów na lewicy nie jest jednak prawdą – nawet w kontekście żołnierzy wyklętych, lewica mówi o tym, że błędem jest wrzucanie do jednego worka autentycznych bohaterów, takich jak Pilecki i zbrodniarzy pokroju Łupaszki. Mamy też swoje bohaterki i bohaterów, o których przypominamy przy różnych okazjach. Miłość do Polski ma różne barwy i odcienie – osobiście wierzę, że gdybyśmy chociaż trochę jej nie kochali, to rzucilibyśmy już dawno aktywizm i politykę, a jednak w nim tkwimy, często wbrew zdrowemu rozsądkowi. Czy ludzie mogą się czuć zagrożeni przez migrację? Mogą czuć wszystko i nikt nie ma takiej mocy, żeby im zabronić. Zamiast jednak przystać na propozycję Krystiana i uznać, że w porządku, szanujemy ich lęk i kończymy temat, trzeba się nad tymi emocjami zastanowić. Czy ktoś boi się o pogorszenie na rynku pracy? Możemy wzmocnić inspekcję pracy, zlikwidować umowy śmieciowe, wspierać tworzenie związków zawodowych. Czy ktoś boi się o sytuację mieszkaniową? Możemy skończyć z patodeweloperką, budować mieszkania na wynajem, ułatwić kupienie pierwszego mieszkania (i utrudnić nabywanie pięćdziesiątego). Czy ktoś boi się osób o innym kolorze skóry, innym pochodzeniu etnicznym, mówiących innym językiem? Możemy edukować i tłumaczyć, ale nie powinniśmy szanować rasistowskich uprzedzeń.Musimy uszanować, że nie każdy jest w stanie prowadzić superekologiczny tryb życia i zauważyć, że to bywa drogie. Co więcej, jestem przekonana, że nikt z nas nie podejmuje wyłącznie dobrych dla planety decyzji. Polityka klimatyczna jednak na tym nie polega – zmiany muszą zajść na poziomie międzynarodowym i uregulować przede wszystkim praktyki wielkich korporacji, zamiast rozliczać Kacpra z bloku obok, że wziął dzisiaj kąpiel, a nie prysznic. Nie oznacza to, że zmiany nie będą wymagały wyrzeczeń – będą, ale państwo powinno zadbać o to, żeby dla Kacpra nie oznaczały one radykalnego pogorszenia poziomu życia. „Wojna kulturowa” jest terminem, który spodziewałabym się znaleźć w konserwatywnym tygodniku. Osoby LGBT+ są również ludźmi, którym należy się szacunek, a nie elementem jakiejś podstępnej agendy. Potrzebujemy edukacji i pokazywania, że to nie żadna straszna ideologia i potwór gender, tylko uśmiechająca się kasjerka supermarketu Maria, która po pracy wróci do domu, który tworzy razem ze swoją partnerką Agatą i siedmioletnią córką Zosią. Maria jest z Agatą od pięciu lat i bardzo chciałaby wziąć ślub i adoptować Zosię, bo bardzo ją kocha. To nie jest wojna kulturowa, tylko realny dramat prawdziwej rodziny, bo Agata może mieć jutro wypadek samochodowy i Maria, zgodnie z polskim prawem obca osoba, nie będzie mogła dowiedzieć się, co się z nią dzieje. Jeśli Agata umrze, to Zosia zostanie odebrana Marii, bo jej mama nie jest na papierze jej mamą. Prawo do podjęcia decyzji o tym, czy kontynuować ciążę jest prawem człowieka. Aborcja może nie być dla kogoś okej, nikt nie ma obowiązku wyrażania aprobaty dla wyborów innych ludzi. Dla lewicowych polityczek i polityków priorytetem powinno być umożliwienie każdej osobie, która jest w Polsce w ciąży, żeby sama zdecydowała, czy chce zostać matką. Aborcja może być dla niej dramatem, może być trudną decyzją, a może być okej, być ulgą i wspaniałym doświadczeniem. Niechciana ciąża (a czasem również ta chciana!) i potrzeba jej przerwania również nie jest wojną kulturową, tylko codziennym dramatem wielu Polek. Walka o ich prawa jest najwyższą formą szacunku wobec wyborczyń. Czy aborcja powinna być rzadka? Powinna być dostępna, po prostu. Inne postulaty lewicowe, takie jak powszechna edukacja seksualna czy dobry dostęp do refundowanej antykoncepcji, sprawią, że będzie rzadsza, ale to mniej niechcianych ciąży, a nie mniej aborcji powinno być celem.Gdyby recepta na lewicowy sukces wyborczy była prosta i dała się zawrzeć w jednym tekście, pewnie dawno byśmy go odnieśli, więc daleko mi do jednoznacznego podsumowania. Wierzę jednak, że tym czego lewica potrzebuje, są konkretne postulaty dla konkretnych ludzi i bycie blisko ich problemów. Drugim istotnym składnikiem jest szacunek, ale nie szacunek dla wybranych, a dla wszystkich – niezależnie od stanu portfela, orientacji psychoseksualnej i koloru skóry. Szacunek dla ludzi, ale nie dla rasizmu, homofobii i transfobii.

Autorka: Wiktoria Aleksandra Barańska

SZACUNEK,CZYLI CO WYNIKA Z ZWYCIĘSTWA SOCJALDEMOKRATÓW W NIEMCZECH

*Tekst prezentuje poglądy i przemyślenia autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia Spójnik. Jednocześnie zapraszamy do przesyłania tekstów prezentujących szeroki wachlarz lewicowych nurtów i opinii.

Jest mniej radykalny. Z pewnością jest mniej ekscentryczny. Ale 8 miesięcy temu to hasło “RESPEKT FÜR DICH, KOMPETENZ FÜR DEUTSCHLAND” zjednoczyło większość wyborców pod sztandarem Socjaldemokratów. Pierwszy raz od 16 lat i dał możliwość utworzenia rządu socjaldemokratom – rządu na którego czele stanął Olaf Scholz.

Hasło, które możemy przetłumaczyć jako „Szacunek dla ciebie”, było to sygnałem, że postępowi politycy są po stronie prostych ludzi – ludzi o bardzo różnych pochodzeniu, różnych pomysłach na życie i różnych aspiracjach na przyszłość. Było ono strzałem w dziesiątkę dla podzielonego elektoratu, który przecież notorycznie karał przy urnie wyborczej pozbawionych kontaktu z ludźmi i wywyższających się, radykalnych postępowców. W Polsce te lekcje od lat przerabia Lewica pod różnymi postaciami.

Wyzwaniem dla polskiej Lewicy jest zdobycie tych „bardzo różnych” ludzi pod jednym, jednoczącym sztandarem. Olaf Scholz pokazał, że można to osiągnąć poprzez szacunek dla pozycji ludzi, w połączeniu z perswazją i przywództwem.

Szacunek stanowi alternatywę dla przegrywających w wyborach dyskursów politycznych lewicy w ostatnich latach. Paternalizm wyborczy polegający na tym, że politycy lewicy mają wyobrażenie o tym, co działa i czego chcą ludzie lepsze niż oni sami. Oraz populizm, który tworzy linie podziału i gra na zasadzie „my kontra oni”, przez co przegrywa przy konserwatywnej większości społeczeństwa, a Lewicę sprowadza do co najwyżej toksycznej, małej sekty, która zamiast wziąć odpowiedzialność za los ludzi w obecnym systemie, skupia się na bujaniu w obłokach z odrealnionymi pomysłami i konfliktach w swoim obozie.

Lewica w Polsce od 2001 straciła 3 mln wyborców i nie jest w tym odosobniona na świecie. Kryzys przeżywała SPD, Brytyjska Partia Pracy i nadal przeżywa Francuska Partia Socjalistyczna – tylko, że to nie jest żadne usprawiedliwienie! Jeśli weźmiemy trend sondażowy od ostatnich wyborów, to wychodzi, że w 3 lata Lewica straciła jedną czwartą swoich wyborców! Nie widać korekty kursu, ani wewnętrznej dyscypliny przekazu, tylko popadnięcie w niezdrowe samozadowolenie i utwardzanie kursu dobrego dla przeciętnego, młodego, postępowego lewicowca z dużego miasta, ale nie dla prostego człowieka.

Dlatego jeśli chodzi o:

Gospodarkę – musimy uszanować to, że politycy są sługami podatników i powinniśmy skupić się na odzyskaniu zaufania do zarządzania finansami publicznymi. Ale nie powinniśmy bać się odważnych pomysłów reform gospodarczych, które unowocześniają funkcjonowanie naszej gospodarki.

Patriotyzm – musimy szanować dumę ludzi z historii Polski i osiągnięć na przestrzeni wieków. Nie popadać w niezdrowe negowanie każdego bohatera.

Imigrację – musimy uszanować to, że ludzie mogą czuć się zagrożeni przez migrację i głosowali na PiS, aby to kontrolować. Musimy odejść od szkodliwej retoryki, w której uznaje się, że każdy, kto ma wątpliwości dotyczące masowej imigracji, jest rasistą.

Klimat – musimy uszanować, że nie każdy może mieć skłonność lub środki, aby zapłacić cenę za zmiany klimatu.

Wojny Kulturowe – musimy uszanować, że wiele osób obawia się radykalnej agendy na temat LGBT i aborcji. Nie dla każdego “aborcja jest ok” i nie każdy przyjmuje pozytywnie hasło “na żądanie”. Dlatego powinniśmy przywołać hasło Billa Clintona: “aborcja powinna być bezpieczna, legalna i rzadka”, nie stojące przecież w sprzeczności z progresywnym prawem aborcyjnym, w którym kobiety nie będą skazane na cierpienie.

To odejście od maksymalizmu moralnego Lewicy. Dla wielu młodych i radykalnych członków oraz aktywistów czytanie tego może być trudne. Ale aby wygrać i zmieniać życie ludzi, potrzebny jest nam odnowiony szacunek dla wyborców, narracja kompetencji i trochę optymizmu. Tylko wtedy, gdy odpowiadamy na realne potrzeby ludzi, a mniej skupiamy się na wymyślnych tezach, możemy liczyć na jakikolwiek progres w naszej pracy.

Inaczej możemy tylko zgodzić się ze słowami Roya Hattersleya: “ludzie pracy będą cierpieć, jak Lewica będzie przegrywać. A jak przegrywa przez ideologicznie zacietrzewienie, to ich cierpienie nie jest na sumieniu przeciwnika.”

Autor: Krystian Głuch

Spójnik dla Ukrainy. Chcesz nas wesprzeć? Zachęcamy!

Jako organizacja pozarządowa prowadzimy od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę działania pomocowe z szczególnym uwzględnieniem zbiórek rzeczowej pomocy humanitarnej, zaopatrzenia wolontariuszy, ośrodków uchodźczych i logistycznych oraz bezpośredniego wsparcia dla osób w kryzysie uchodźczym w zakresie lokalowym i administracyjnym.  W ramach naszych działań prowadzimy stały punkt pomocy uchodźcom w Drawsku Pomorskim, trzy stałe punkty zbiórek specjalistycznego sprzętu medycznego w Warszawie, stacjonarny punkt zbiórek w Krakowie, kilkanaście punktów zbiórek w zachodniopomorskim, kilkadziesiąt w województwie Śląskim itp.

W ramach naszych działań dostarczyliśmy min. dwa TIRy pomocy humanitarnej do Hali Podpromie w Rzeszowie, kilkadziesiąt transportów do Gminy Narol, specjalistyczne produkty zaopatrzenia spożywczego dla niemowląt w Kutnie. W całym kraju pod szyldem naszego stowarzyszenia prowadzonych było ok 100 czasowych punktów zbiórek pomocy humanitarnej. Stowarzyszenie swoją działalność w postaci zbiórek prowadzi na podstawie zgłoszenia do MSWiA pod nr 2022/807/oR.

 Nasi wolontariusze pracowali bezpośrednio na przejściu granicznym w Budomierzu, w centrum pomocowym w Cieszanowie, na warszawskim Dworcu, Hali Cracovii, dworcu w Rzepinie i w wielu innych miejscach w Polsce. Obecnie w kooperacji z lokalnymi organizacjami pozarządowymi otwieramy społeczny sklep w Krośnie.

W ramach naszej działalności w ścisłej współpracy z rzeszowskim działaczami społecznymi prowadziliśmy darmowy sklep z odzieżą i artykułami higienicznymi w Rzeszowie przy ul. Jałowego 31, który udzielił wsparcia rzeczowego ponad 2 tys. osób w kryzysie uchodźczym.

Członkowie naszego Stowarzyszenia wspierają osoby w kryzysie uchodźczym na wielu polach: w Kielcach organizując antywojenne protesty z ukraińską diasporą oraz wydarzenia integrujące uchodźców z lokalną społecznością, w województwie zachodniopomorskim pracując na rzecz usamodzielnienia zawodowego osób w kryzysie uchodźczym, w Warszawie, Krakowie i Rzeszowie organizując noclegi i wsparcie zawodowe zaś w województwie lubuskim wspierając ośrodki dla uchodźców.

Jako organizacja pozarządowe utrzymujemy się wyłącznie z składek i darowizn naszych członków i przyjaciół . Nie korzystamy z państwowych i samorządowych grantów oraz dotacji, wszystko, co robimy opiera się na środkach własnych oraz pracy wolontariuszy.

Chcąc utrzymać obecną skalę działalności i nieść pomoc tam gdzie jest najbardziej potrzebna prosimy Was o wsparcie;

Chcesz nas wesprzeć? Zachęcamy!

Dane do wpłat darowizn:

Numer konta:

28 1090 1492 0000 0001 4913 8430

Z dopiskiem: Ukraina

wykres stan epidemii w Polsce

EPIDEMII NIE MA, PROSZĘ SIĘ ROZEJŚĆ

Wojna w Ukrainie odsunęła na plan dalszy koronawirusa. Nic zaskakującego, rosyjscy mordercy są złem namacalnym i widocznym, a wirus – gdzieś jest, a może go nie ma. Ale nie – nie znikł. Władza PiS bardzo skwapliwie wykorzystała moment wojny, by o koronawirusie i swojej marnej na niego reakcji, zapomnieć. Nadal jednak wirus jest widoczny – jak nie w laboratoriach, to w statystykach. Choć PiS w swym ciągu do wymazywania informacji o wirusie zrezygnował też od wykonywania darmowych testów (co widać w ostatnim, gwałtownym spadku wykrytych przypadków), to jednego nie może się pozbyć – liczby zgonów, które będą nieubłaganie pokazywać nędzę polityczną i niekompetencję obozu Zjednoczonej Prawicy.Jaki jest dotychczasowy bilans epidemii? Licząc nadmiarowe zgony (a nie oficjalnie stwierdzone przypadki), od stycznia 2020 r. zmarło ok. 223 tysiące ludzi więcej, niż w przypadku, gdyby epidemii nie było. Tak jest, niemalże ćwierć miliona Polek i Polaków, z tego ponad połowa w okresie, gdy szczepionki były już dostępne. Szczepionki nie są panaceum na wszystko, nie dają stuprocentowej ochrony. Ale z pewnością dają większa, niż przy jej braku. Podobnie, jak pasy bezpieczeństwa oraz ograniczenie prędkości nie gwarantują, że nie będzie wypadku samochodowego. Ze szczepionek należało więc korzystać, co więcej – należało wymóc zaszczepienie wszystkich, przynajmniej dorosłych, mieszkańców Polski. Tak, jak wymagane jest przestrzeganie zasad bezpiecznego ruchu drogowego. PiS, zazwyczaj ochoczo szermujący hasłami silnej władzy, i na tym polu zawiódł, kapitulując nie tylko przed zabobonami antyszczepionkowców, ale – co wprawdzie było wiadome wcześniej, ale wojna w Ukrainie uczyniła to oczywistym – uległ rosyjskiej propagandzie i wojnie dezinformacyjnej.Obecnie piąta fala epidemiczna już dogasa. Czy możemy się spodziewać jednak kolejnej fali – jak nie teraz, to jesienią? Trudno powiedzieć. Być może jest tak, że w miarę łagodny Omikron (autor przechorował go dzięki szczepieniu tak lekko, że o byciu zarażonym dowiedział się z testu) faktycznie wyprze inne, groźniejsze mutacje i covid stanie się kolejną, sezonową przypadłością, jak grypa. Może powstanie kolejna mutacja, równie zaraźliwa, ale i bardziej zabójcza. Nie wiadomo. Pozostaje nam jedynie liczyć na siebie, włączyć myślenie i czekać na ulepszone szczepionki.

Stacjonarny punkt pomocy osobom w kryzysie uchodźczym.

26 marca 2022 roku jako Spójnik otworzyliśmy nasz pierwszy w kraju stacjonarny punkt pomocowy przy ul. Sybiraków 2 w Drawsku Pomorskim. Stworzyliśmy miejsce gdzie można nieść pomoc i uzyskać pomoc dla osób w kryzysie uchodźczym. W tym miejscu możecie przekazywać nam: artykuły spożywcze (najbardziej potrzebne), środki higieniczne i inne chemiczne, np. proszki do prania, syropy na kaszel, ubrania na lato w dobrym stanie, bieliznę nową. Bardzo dziękuję wszystkim osobom za obecność i Waszą nieocenioną pomoc . Panie, które przygotowały dziś potrawy bardzo się wzruszyły za to, jak hojnie je nagrodziliście za tę pracę. Jesteście wspaniałe i wspaniali.

Dziękujemy Wszystkim przyjaciołom za moc dobra.

Trzmiel

Jak ten trzmiel to robi?

Kraje nordyckie (Dania, Finlandia, Islandia, Norwegia, Szwecja), nasi sąsiedzi, intrygują świat. Jedni (jak Marek Tatała w imieniu Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza) walczą z „mitem” o nordyckim raju. Ich zdaniem podatki w krajach nordyckich są za wysokie, a sektor publiczny – za duży. Pasione tymi podatkami nordyckie „państwo dobrobytu” w imię (rzekomej?) sprawiedliwości rozdaje zbyt wiele zasiłków i usług (np. edukacja, opieka medyczna), zmniejszając różnice dochodów obywateli. Te podatki hamują rozwój gospodarczy krajów nordyckich, czyli szkodzą efektywności! Inni (jak amerykański noblista Joseph Stiglitz) twierdzą jednak, że jest odwrotnie i Nordykom – inaczej niż np. Polakom i Amerykanom – udało się pogodzić równość z efektywnością. Dzięki „państwu dobrobytu” Duńczycy, Finowie itd. skutecznie dzielą się dobrobytem, np. zapobiegając dużym różnicom dochodów. A w dodatku, mimo wysokich podatków, w ciągu roku produkują mnóstwo (komputerów, mebli, masła itd.).

Więcej
Spójnik

Spójnik we władzach krośnieńskiej Nowej Lewicy

Członkowie naszego stowarzyszenia Piotr Zych i Paweł Gorzynik wybrani do władz Nowej Lewicy w Krośnie.Wielkie gratulacje i życzymy powodzenia!

Piotr Zych Paweł Gorzynik
Piotr Zych / Paweł Gorzynik
Ile tak naprawdę zarabiamy?

Ile tak naprawdę zarabiamy?

Korzystając z danych statystycznych GUS i MF, poprawiłyśmy trochę okładkę najnowszej Polityki.

Więcej

Pan z brzydkim końcem

Od kilkudziesięciu dni obserwujemy na lewicy wzmożoną kanonadę słów i pogróżek wobec procesu jednoczenia SLD z Wiosną.  Grzmią zarówno szeregowi działacze lokalni jak i tuzy dawnego lewicowego establishmentu jak chociażby Leszek Miller. No cóż, krytyka zawsze była mile widziana na lewicy, więc cóż w tym dziwnego, że się komuś nie podoba i daje temu wyraz? Otóż nie chodzi tutaj o krytykę, a o to, co się z tymi krytykującymi stanie. Nie trzeba być wróżbitą, raczej wystarczy popatrzeć w przeszłość, gdzie historia decyzji układa nam piękny wzorzec postępowania.  Cofnijmy się nieco w czasie, mamy apogeum sukcesów lewicy, w 2000 roku Aleksander Kwaśniewski nie daje szans przeciwnikom i w I turze wygrywa reelekcję, SLD szybuje w sondażach, a tandem Miller-Janik coraz mocniej czuje się nowymi przywódcami Polski.  Wtedy to, nazywany kanclerzem, premier RP zaczyna serię niefortunnych zdarzeń, która w przyszłości doprowadzi go do funkcjonowania w roli klakiera Tuska.

Więcej