Pamiętam ataki na świeżo wybrane posłanki Lewicy, ataki wychodzące także z własnych szeregów, oskarżenia, że angażują się w walkę o pierdoły – czyli feminatywy – kiedy łamana jest Konstytucja, zniechęcając przez to potencjalny elektorat. Pamiętam ataki na osoby idące w „Marszu tysiąca tóg” z tęczowymi flagami, ataki które można streścić: „Przeszkadzacie w obronie praworządności, tak się tutaj obnosząc, zniechęcacie tych, którzy praworządności chcą bronić, ale tęczowych flag nie lubią”. Słucham teraz, jak prezydent Zelenskyy używa męskich i żeńskich zaimków, widzę feminatywy i żeńskie zaimki w tekstach i wypowiedziach osób nawet bardzo dalekich od lewicy, widzę zdjęcia ukraińskich osób LGBT+ w dragu, a obok w mundurze, słyszę mojego tatę, informującego mnie, co planuje jego gościni z Ukrainy i powiem Wam jedno: już nikt nigdy mnie nie przekona, że w ciężkich czasach (a czasy są permanentnie ciężkie), trzeba chować pod klosz równościowe postulaty i zawieszać (oczywiście „tymczasowo”) walkę o społeczną zmianę. Tak mi dopomóż Potwór Spaghetti i Bogini-Matka.
Autorka: Agnieszka Lutostańska