1 Maja, Święto Pracy – historia dzieje się na co dzień.

1 Maja, Święto Pracy – historia dzieje się na co dzień.

Wielu osobom w Polsce świętowanie 1 Maja kojarzy się negatywnie z czasami PRL-u, kiedy władza organizowała masowe pochody, na które przymusowo były wysyłane całe zakłady pracy i szkolne delegacje. Historia Święta Pracy jest jednak dużo wcześniejsza niż czasy PRL-u, bo 1 Maja jako Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy został ustanowiony już w roku 1890 (XIX wiek!) jako upamiętnienie brutalnie stłumionych robotniczych demonstracji w Chicago. Amerykańscy robotnicy i działacze związkowi w maju 1886 roku walczyli na ulicach o wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy, co spotkało się z brutalną odpowiedzią policji oraz bojówek tworzonych przez właścicieli fabryk.

Święto upamiętniające tamte wydarzenia obchodzone jest w większości państw Europy, jak również w wielu krajach na innych kontynentach. W Polsce manifestacje z okazji 1 Maja były organizowane przez lewicowe partie i organizacje już w okresie międzywojennym i gromadziły w samej Warszawie po kilkadziesiąt tysięcy ludzi idących z hasłami wzywającymi do wyższych płac i lepszych warunków pracy. Co ciekawe, nawet Watykan od 1956 roku obchodzi 1 Maja jako dzień świętego Józefa – patrona ludzi pracy.Jak widać, nie trzeba być fanem PRL-u, żeby świętować pierwszomajowe Święto Pracy, bo ma ono korzenie dużo starsze i jest obchodzone międzynarodowo. Można jednak zadać sobie pytanie, czy skoro dzisiaj 8-godzinny dzień pracy jest dla nas oczywistością, to po co tracić czas na maszerowanie po ulicach i czy samo święto ma obecnie jeszcze sens?Niepodległość Polska odzyskała już ponad 100 lat temu, a jednak co roku 11 listopada obchodzimy Dzień Niepodległości jako upamiętnienie wydarzeń z 1918 roku i okazujemy radość, że jako Polki i Polacy możemy samodzielnie budować i kształtować własne państwo. Praktycznie wszystkie święta przypominają nam o wydarzeniach z przeszłości i 1 Maja nie jest tutaj wyjątkiem. To co udało się wywalczyć w przeszłości naszym przodkom w kwestii praw pracowniczych warto przypominać i świętować wspólnie, bo praca stanowi prawie połowę naszego dorosłego życia, jeśli odliczymy sen. Oprócz 8-godzinnego dnia pracy, dzięki regulacjom wywalczonym przez robotników oraz lewicowych aktywistów na ulicznych demonstracji i w czasie strajków, mamy dziś prawo do płatnych urlopów wypoczynkowych, płatnych zwolnień zdrowotnych, gwarancji BHP, zrzeszania się w związki zawodowe czy odpowiednich odpraw w przypadku zwolnienia.Choć jednak wymienione powyżej prawa pracownicze zostały w Polsce wywalczone i są zapisane w Kodeksie Pracy, to wcale nie jest tak, że ich przestrzeganie przez przedsiębiorców jest oczywiste. Zatrudnianie wbrew Prawu Pracy na tzw. śmieciówkach, czyli umowach cywilno-prawnych, jest cały czas w Polsce bardzo częste i według szacunków GUS dotyczy ok. 1,3 mln pracowników. Wbrew deklaracjom rząd PiS nie zrobił nic, żeby skończyć z tą patologią i nawet w instytucjach państwowych i spółkach Skarbu Państwa można się spotkać z łamaniem Prawa Pracy przez zatrudnianiem na „śmieciówkach”, czasem bezpośrednio, a częściej przez tzw. outsourcing usług. Niestety najczęściej dotyczy to osób zatrudnionych na słabo płatnych stanowiskach, które dodatkowo pozbawiane są praw pracowniczych, nie mogą iść na płatny urlop, a w razie choroby nie otrzymują pieniędzy za czas spędzony na leczeniu. Państwo PiS, podobnie jak wcześniej państwo rządzone przez PO i PSL, nie dba o przestrzeganie praw pracowniczych, dlatego tak ważne są projekty Lewicy wzmacniające dofinansowanie i możliwości działania Państwowej Inspekcji Pracy, która obecnie jest jak policja pozbawiona broni, a walcząca z przestępcami gospodarczymi uzbrojonymi w armie bogato opłacanych prawników.Walka o przestrzeganie obecnych regulacji Prawa Pracy jest ważna, ale warto też rozmawiać o rozszerzaniu praw pracowniczych wywalczonych często na początku XX wieku i dostosowywaniu ich do realiów gospodarczych wieku XXI. Jakiś czas temu partia Razem zaproponowała projekt skrócenia czasu pracy do 7 godzin dziennie, co spotkało się z histeryczną reakcją liberalnych ekonomistów wieszczących, że taka regulacja doprowadziłaby do nieuchronnego upadku polskiej gospodarki. Co ciekawe, o konieczności skrócenia czasu pracy mówią nie tylko lewicowi politycy i aktywiści, ale nawet… miliarderzy, tacy jak właściciel Virgin Group Richard Branson czy meksykański magnat telekomunikacyjny Carlos Slim. W wielu krajach przeprowadzone zostały już badania, z których wynika, że krótszy czas pracy zwiększa naszą efektywność, zmniejsza ilość zwolnień zdrowotnych, a przy tym zwiększa znacząco satysfakcję z pracy i z życia. W XIX wieku dla większości niemożliwe wydawało się wywalczenie 8-godzinnego dnia pracy, co obecnie uważamy za oczywistość, więc może wraz ze wzrostem wydajności produkcji i usług nadszedł czas, żeby jeszcze bardziej skrócić czas pracy i pozwolić ludziom dłużej cieszyć się czasem wolnym. Pracujemy w końcu po to, żeby żyć, a nie żyjemy po to, żeby pracować.Innym tematem coraz częściej dyskutowanym przez ekonomistów i powiązanym z pracą jest bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP), czyli powszechne i regularne świadczenie mające na celu wsparcie pieniężne każdego obywatela ustaloną kwotą. W przypadku BDP nie ma konieczności spełniania żadnych warunków, aby otrzymać tego rodzaju wsparcie, pieniądze przyznawane są bowiem jedynie z tytułu bycia obywatelem kraju, który podejmuje się prowadzenia opisywanego programu socjalnego. Podstawową ideą leżącą u podstaw BDP jest założenie, że każdy obywatel powinien dysponować taką sumą dochodu, żeby móc pokryć najbardziej podstawowe potrzeby życiowe. Rodzajem bardzo okrojonego BDP jest obecny program 500+ na każde dziecko, który jest realizowany w Polsce, ale również w wielu innych krajach europejskich w takiej czy innej formie. Według Państwowego Instytutu Ekonomicznego wprowadzenie BDP zmniejszyłoby znacząco biedę, wyrównało możliwości edukacyjne dzieci, a także pozytywnie wpłynęło na aktywizację osób długotrwale bezrobotnych, jednocześnie podnosząc pozycję negocjacyjną wszystkich tych, którzy poszukują pracy. Na razie BDP wydaje się bardzo śmiałą wizją, ale pamiętajmy, że w XIX wieku takimi bardzo śmiałymi wizjami były powszechna i darmowa edukacja czy służba zdrowia.Jak więc widać, temat pracy i jej uregulowań jest jak najbardziej aktualny, dlatego świętowanie 1 Maja jako Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy zdecydowanie ma sens, a polska Lewica powinna pracować nad tym, żeby to nieco zapomniane święto odzyskać i reanimować. Odzyskanie Święta Pracy nie powinno oznaczać powrotu do masowych pochodów z czerwonymi sztandarami. Żeby stało się atrakcyjne i bliskie współczesnym Polkom i Polakom, musi zostać dostosowane do obecnych realiów. Tegoroczny spacer pierwszomajowy organizowany wspólnie przez lewicowe partie i związki zawodowe jest dobrym wstępem, a może w kolejnych latach warto zastanowić się nad organizacją większego festiwalu. Tematyka pracownicza łączyłaby się z wiosenną celebracją odradzającej się przyrody, muzyką i wspólnym świętowaniem w towarzystwie rodziny i znajomych .Niech się święci 1 Maja!

Autor: Jakub Bazylak