Od kilkudziesięciu dni obserwujemy na lewicy wzmożoną kanonadę słów i pogróżek wobec procesu jednoczenia SLD z Wiosną. Grzmią zarówno szeregowi działacze lokalni jak i tuzy dawnego lewicowego establishmentu jak chociażby Leszek Miller. No cóż, krytyka zawsze była mile widziana na lewicy, więc cóż w tym dziwnego, że się komuś nie podoba i daje temu wyraz? Otóż nie chodzi tutaj o krytykę, a o to, co się z tymi krytykującymi stanie. Nie trzeba być wróżbitą, raczej wystarczy popatrzeć w przeszłość, gdzie historia decyzji układa nam piękny wzorzec postępowania. Cofnijmy się nieco w czasie, mamy apogeum sukcesów lewicy, w 2000 roku Aleksander Kwaśniewski nie daje szans przeciwnikom i w I turze wygrywa reelekcję, SLD szybuje w sondażach, a tandem Miller-Janik coraz mocniej czuje się nowymi przywódcami Polski. Wtedy to, nazywany kanclerzem, premier RP zaczyna serię niefortunnych zdarzeń, która w przyszłości doprowadzi go do funkcjonowania w roli klakiera Tuska.
WięcejBez zaskoczenia, tak jak miało być – wymieramy. Umieramy bohatersko, patriotycznie, narodowo, przy biało-czerwonych flag łopocie. Polska duma. Królewski szczep piastowy. Z kolan powstawszy, na szczyt dotarliśmy.
Więcej