Właściwie na tytule można by zakończyć. Miała być, jest, zaskoczenia nie ma. Więcej zakażeń, więcej śmierci, można wzruszyć ramionami, przejść do porządku dziennego, „jakoś to będzie”?
Nie do końca. O dwu rzeczach warto mimo wszystko powiedzieć.
Analizując dane na temat liczby zarażeń, podawane przez Ministerstwo Zdrowia, można zauważyć, że epidemia koronawirusa rozwija się w czasie i tempie podobnym, jak to miało miejsce przy II fali jesienią zeszłego roku. Nie trzeba więc jakiejś wyjątkowej wiedzy i umysłu geniusza, by domyślić się, że – tak, jak tok temu – rozsadnikiem epidemii są szkoły. Jest to wiedza powszechna.
I tu dochodzimy do pierwszej rzeczy, którą trzeba podkreślić. Co z tą wiedzą o epidemii robi rząd? Nic. Ani się nie przygotował do takiego scenariusza (a nie można mówić drugi rok z rzędu, że nikt się tego nie spodziewał), ani nie podejmuje obecnie żadnych działań. Wyjaśnienie jest proste – po co irytować ludzi i tracić poparcie.
Tu dochodzimy do sedna problemu – jak nazwać władzę, która bez mrugnięcia okiem decyduje się poświęcić życie swych obywateli, by zachować samą siebie?
Można dyskutować czy spierać się o konkretne programy i rozwiązania wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę, być za albo przeciw – to normalne w demokracjach. Ale pozwalanie na śmierć ludzi, gdy można ich uratować? W tym momencie należałoby jeszcze przypomnieć ludzi wypędzanych do lasu na granicy, by mieć pełen obraz tego, jakie potwory nami rządzą.
Druga rzecz, nieco bardziej optymistyczna – szczepienia działają. O ile zakażeń jest podobna ilość, co rok temu (choć pod kątem liczby wykonanych testów mieścimy się między Kazachstanem a Gabonem), to liczba nadmiarowych zgonów jest ok. 3 razy niższa.
Owszem, jest tu wiele czynników, które należy brać pod uwagę – osoby najsłabsze mogły umrzeć przy poprzednich falach epidemii, teraz chorują ci bardziej odporni. Z drugiej strony obecny wariant wirusa jest znacznie groźniejszy. Nadal jest to też jeszcze początek fali, szczyt dopiero przed nami, nie wiadomo więc, jak to się rozwinie.
Ale mimo to szczepionki, nawet przy tak niskim poziomie wyszczepienia, coś dały – zgony dotyczą niemalże tylko osób niezaszczepionych. Bez nich byłyby to znacznie większe i groźniejsze liczby. Szkoda jednak, że wyszczepienie nie jest wystarczające, by całkowicie zatrzymać postępy wirusa, co zapewne skończy się kolejną jego mutacją.
Na razie zostaje więc nam zachować samemu maksimum bezpieczeństwa, a tej władzy liczyć trupy, jakie ją obciążają.
159 tysięcy.
Newsweek Polska Krytyka Polityczna WPunkt Gazeta Wyborcza Gazeta.pl FAKT24.pl Super Express OnetZdrowie Gazeta.pl Wirtualna Polska Rzeczpospolita Ministerstwo Zdrowia Poradnik Zdrowie Defoliator Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości donald.pl