Czarnkizacja
Nie ma jednego tygodnia, żeby mediów nie obiegły newsy ze zwichrowanego świata krzywogębego i niedogolonego ministra Czarnka oraz jego przydupasów. A to chłopaki wyskoczą z pomysłem, że będą odchudzać dziewczyny, bo grube, a to postanawiają mierzyć stopień ujanopawlenia szkoły, a to Przemo rzuci rubasznym żartem, przy którym dowcipy z wojska to wysoce wysublimowany humor.
Ale pod tą kopułą, przez którą niczym południk Greenwich, przebiega przedziałek, przy którym z pewnością gromada wizażystów wspomagana jest przez ekipę geodetów z teodolitem i innymi przyrządami mierniczymi, otóż tam się dzieją rzeczy dziwne. Facet ma szaloną wizję, w której między słowami przebija się gileadowe przesłanie o odpodmiotowieniu kobiet i rozstrzyganiu za nich ich życia i decyzji. Bo czyż wypowiedzi jego i jego gangu o powrocie na drogę ucnotliwienia, „o właściwe wychowanie kobiet, a mianowicie ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich”, no to jak rozumieć te słowa Skrzydlewskiego, bo ja rozumiem prosto. Panowie ustalają co kobieta winna, a czego nie winna, choć właściwie to kobieta jest winna… bo jest kobietą. Dręczy umysły panów z instytucji, której skrót brzmi jakże symptomatycznie –„MEIN”, wpływa na ich morale, seksualizuje, wytrąca z rytmu i deprawuje.
Kobieto! Twój czas wyboru dobiega końca, to my mężczyźni ustawimy ci życie, udało nam się ograniczyć twój wybór w kwestii aborcji, antykoncepcji, doboru partnerów, uda nam się sformatować twoje myślenie, abyś była posłuszną i cnotliwą białogłową.
Pewnie wiele wyrzeczeń oraz trudu przed tą ekipą i miejmy nadzieję, że indolencja tych geniuszy logistyki, przy których Cory i Trevor to wybitni fachowcy, wyłoży te pomysły na meandrach realizacji. Niestety alarm podniesiony przez opozycję jest słabo słyszalny, a dziwna cisza w szeregach Platformy jest mocno zastanawiająca i irytująca, stąd jedyne, na co możemy liczyć, to nadzieja, że ta banda oprychów wywróci się na własnych sznurowadłach, a ich chore wizje nie wyjdą poza wygłaszanie.
Jednak każda taka próba przesuwania ściany wywołuje u mnie dreszcz, bo – jak pokazały ostatnie lata – to, co wydawało się często nie do zrealizowania, ta ekipa realizowała. Zamykając mój gorzko-kwaśny wywód, nadmienię że coś mi z tyłu głowy podpowiada, że po uchodźcach i LGBT+ nadszedł czas na kobiety. Bo to kobiety dwa razy zatrzęsły rządzącym molochem i wywołały nerwowe reakcje oraz popłoch u władców. Dlatego drogie kobiety – oni zaczynają się szykować na grubą sprawę, czy ich indolencja przeważy nad ich obsesjami?
Zobaczymy, póki co „Si vis pacem, para bellum”.
Zdjęcie: kadr z filmu The Handmaid’s Tale