Z kolan powstawszy, na szczyt dotarliśmy
Bez zaskoczenia, tak jak miało być – wymieramy. Umieramy bohatersko, patriotycznie, narodowo, przy biało-czerwonych flag łopocie. Polska duma. Królewski szczep piastowy. Z kolan powstawszy, na szczyt dotarliśmy.
Szczyt czwartej fali epidemii.
Rośnie liczba zarażonych. Rośnie liczba zmarłych na covid. Rośnie liczba nadmiarowych zgonów, która pokazuje faktyczną ilość ofiar tej epidemii. Prawdopodobnie dotarliśmy do punktu szczytowego tej fali – i oby tak było. Jak zwykle – możemy liczyć tylko na siebie, na naszą najbliższą wspólnotę – rodzinę, przyjaciół, sąsiadów, czasem lokalne władze. Ale nie ma co liczyć na rząd, zajęty obroną wszystkiego przed wszystkim, tylko nie Polaków przed śmiercią.
Obecna fala ma jednak dwie specyficzne rzeczy, jakich nie było przy falach poprzednich. Po pierwsze – wcześniejsze fale bardzo szybko obejmowały cały obszar kraju, niezależnie od tego, czy zaczynały się na południu (II fala), czy na północy (III fala). IV fala jest, jak na razie, szczególnie terytorialna, większość zgonów ma miejsce we wschodniej części kraju – na Lubelszczyźnie i Podlasiu. Nie jest przypadkiem, że są to też regiony o najniższym poziomie wyszczepienia. [poziom nadmiarowych zgonów z tygodnia na tydzień, począwszy od 2020 r., pokazuje załączona grafika]
Po drugie – występuje mniejsze zróżnicowanie, jeśli chodzi o wzrost nadmiarowych zgonów, w poszczególnych grupach wiekowych. Tak, w liczbach bezwzględnych najwięcej umiera ludzi starszych. W liczbach względnych – obraz ten nie jest już taki wyrazisty. Przyczyny mogą być tego różne. Może być tak, że seniorzy są częściej zaszczepieni, niż osoby z młodszych roczników, są więc lepiej chronieni. Albo też bardzo dużo ich zmarło we wcześniejszych falach i pozostali już tylko ci najbardziej odporni. Może jedno i drugie. Natomiast wiek przestaje być ochroną przed wirusem. Dobrze więc, że pojawiła się szczepionka dla dzieci. Oby nie było problemów z wyszczepieniem takim, jak przy dorosłych, jednakże przy dobrowolności szczepień jest to jednak bardzo prawdopodobne.
Statystyka zgonów najmłodszych dzieci właśnie jest kolejnym powodem do niepokoju. Te liczby są bardzo małe – śmierć dziecka jest (na szczęście) zdarzeniem nadal bardzo rzadkim. W ostatnich tygodniach widać jednak pewien wzrost. Jest on trudno uchwytny na pierwszy rzut oka, gdyż na poziomie jednego szpitala, przy kilkunastu zgonach dziennie osób dorosłych, jedno dziecko mniej czy więcej pozostaje niezauważalne. To da się zobaczyć dopiero, gdy zagreguje się dane z całego kraju. Jakie są tego przyczyny? Zwykły przypadek? Może obciążenie szpitali pacjentami covidowymi? Koronawirus wśród najmłodszych? Efekt działania ustawy zakazującej aborcji i rejestrowanie zgonów dzieci urodzonych z wadami śmiertelnymi, których wcześniej nie było? Może nie ma powodu do zmartwień, a może warto byłoby się temu na wszelki wypadek przyjrzeć.
Na horyzoncie majaczy już następna mutacja wirusa. Na nasze władze nie ma co w tym przypadku liczyć – nie jesteśmy warci tego, by dla nas poświęcić słupek sondażowy. Dla tego słupka Zjednoczona Prawica poświęciła już około 171 000 ludzi, za których formalnie odpowiada. Nie liczmy jednak na nich (chyba, że planowaliśmy urządzić komunię w grudniu), liczmy na własną mądrość, przezorność i dyscyplinę. Przyda się to przy tych innych urnach, niż te, z którymi mamy do czynienia teraz.
Grafika: Korneliusz Marchewka, Marcin Szost